PRAWIE JAK W ZEGARKU

jak-w-zegarkuOd jakiegoś już czasu, a dokładnie od 2ch tygodni zastanawiam się. Co dalej z tym blogiem? I sytuacja jest mi jakby znana. Więc sprawdzam wpisy po datach i nie mogę się nie roześmiać. Bo ostatni wpis mam z dnia 17 marca 2015. Lecę dalej wstecz. I dolatuję odwiedzając w miarę systematycznie powstające wpisy aż do 9 stycznia 2015 – woowww – 3 miesiące produkcji. A dnia 9 stycznia 2015 siedziałem i zastanawiałem się: co dalej z tym blogiem:D Czyli robiłem dokładnie to samo co teraz. A ostatni wpis przed reaktywacją? Oczywiście marzec a dokładnie 7 marzec 2014:D Prawie jak w zegarku. Ciekawa zbieżność dat, kończę w marcu by zaczynać w nowym roku w styczniu. Ale jest dobrze. Widzę tendencję skrócenia czasu w przerwie, znaczy w niepisaniu:) Bo w pierwszej fazie pisania, pisałem krócej o 10 dni niż w 2giej, a teraz zaczynam reaktywować o 9 dni wcześniej niż w pierwszej. Prawie jak w zegarku.

Prawie, bo ktoś spostrzegawczy powie – ejejej – ale co z rokiem 2016???
Ano w roku 2016 nie napisałem nic ani razu. Może szkoda, bo miałem o czym pisać – to był – hmm – w skrócie … obfitujący w doświadczenia rok.

Ale mamy 2017, więc teraz i dzisiaj a nie wtedy i wczoraj więc dalej siedzę i się zastanawiam … co dalej z tym blogiem. A zobaczymy co dalej. Już dawno ten blog przestał być tym czym miał być z założenia. Miał być o bieganiu, trochę się to rozlazło w tematyce by w końcu zacząć umierać śmiercią naturalną. Taki mój zapał.
Tak naprawdę za tydzień kończy się okres ważności domeny. I w zasadzie miałem w planie nie przedłużać tej domeny i zakończyć ten mój jakże nierówny blogowy incydent. Ale … zawsze jakieś ale. Jakoś szkoda mi było pozbywać się tego miejsca. Czyżby natura chomika? Może. A tak naprawdę co innego zdecydowało, że dzisiaj przerywam ciszę. Byłem dzisiaj u rodziców napić się lampkę noworocznego szampana. I w pewnym momencie Mama mówi coś w stylu: „Maciek, byłam ostatnio na twoim blogu. Dlaczego to przerwałeś – to było fajne.” Może i było, nie mam pojęcia. W każdym razie tak zaszczepiony mały impulsik kwitł we mnie od południa kilka godzin aż do teraz. Kończę ten wpis, jutro przedłużę domenę i zobaczymy co dalej. Patrząc na tendencję to mam może jakieś 3 miesiące pisania, może do 27 marca?:P Może potrwa dłużej a może krócej. A może to wszystko nie ma sensu. W każdym razie, Mamo dzięki za to zdanie.

2 Responses

  1. AT pisze:

    nic się nie zmienia od na tyłku siedzenia (i zastanawiania), jak mawiał klasyk 🙂 pisać pisać pisać, bo czyta się przyjemnie! a co pisać to już przedyskutowaliśmy w zaciszu naszego open space 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *