NA WESOŁO
Przeanalizujcie sytuację Panowie biegacze. Czy nie zdarzyło się Wam kiedyś przypadkiem, że żona sama Was wypycha na poranny długi trening?
Niedziela, mroźny zimowy poranek. Facet wyłazi przed dom w uniformie do biegania a tam zamieć – śnieg wali, wiatr napiera – normalnie zimowy armagedon. Facet przez chwilę myśli, drapiąc się po jajach i w końcu mówi sam do siebie – A pieprzyć to, pobiegnę jutro. Wraca do domu, cichutko się rozbiera, wchodzi pod kołdrę, przytula do żony i mówi szeptem: Ale dzisiaj fatalne warunki na zewnątrz. A żona na to zaspanym głosem: A uwierzysz że mój durny mąż biega tam teraz.
Hmm … a ja dzisiaj biegałem 30 km.
Aha … i mam nadzieję, że znacie faceta z fotki?:)