JASNE INSTRUKCJE

leniwyBiegiem w czterdziestkę to miał być blog przeważnie o bieganiu. Ale ja lecę też (a w zasadzie dolatywałem gdy zakładałem ten blog) do pewnej innej granicy. Już jestem po niej. A w zasadzie to teraz mam już z górki raczej. Mówię o upływie czasu. Całkiem niedawno, ok miesiąca temu pewne zwyczajne domowe zdarzenie skłoniło mnie do dogłębnej analizy mojego funkcjonowania i działania. Nie doszedłem do cieszących mnie wniosków. Ale od początku.

Święta, trzeba było ubrać choinkę. Taaaa – od razu ubrać. Przecież najpierw musiałem to „cudo” przytargać z pobliskiego sklepu typu „Owad w kropki”. No musiałem i już. Dzieci się zaparły jak zobaczyły. A co roku była taka ładna, mała i sztuczna. Ehhh … zachciało się żywej i co zrobić. Przytargałem, dzieciaki z żonka ubrały drzewko – było kool. Ale niezbyt długo. Sypać sie biedna zaczęła. Mimo podlewania to przed kolęda naprawdę kiepsko wyglądała. Stwierdziliśmy, że nie będziemy księdza straszyć i rozebraliśmy czupiradło. Tylko co teraz, „batman” znaczy się ksiądz (tak sobie dla śmiechu trochę wkręcałem dzieciaki że to batman) przyjdzie a tu drzewka świątecznego nie ma.

badyleMamy w domu takie badyle, niby wystrój w sensie. Jak na focie. No i moja żonka wpadła na pomysł, że skoro nie ma choinki to się światełka do tego przyczepi. Naprawdę świetnie to wyszło, żałuję że zdjęcia nie zrobiłem, ale nie sądziłem że się przyda. Refleksja do zanotowania, pykać zdjęcia kiedy i czemu się da. Zawsze się może przydać. Ksiądz, przyszedł po kolędzie, albo nie zwrócił uwagi co świeci i mryga albo był po prostu był miły i nie zapytał co taka biedna ta choinka i co się stało z igłami.

„Świecące badyle” stały jakiś czas. I nadeszła chwila aby rozebrać badyle. Światełka ładnie poprzyklejane taśmą przezroczystą. Żonka mnie prosi (no muszę się przyznać, że ze 3 razy to robiła) abym odkleił światełka. Jakoś zajęty przy kompie byłem wtedy czymś zaiste bardziej interesującym niż obnażanie badyla. W końcu wstałem i myślę: „Dobra wezmę to i odkleję bo mi spokoju kobita nie da”. Odkleiłem a jakże. Światełka odkleiłem, rypłem na podłogę, polazłem wyrzucić ścinki taśmy klejącej i … Czy chciałem je podnieść i schować? A bo ja wiem? Może chciałem, może zapomniałem. Kurwa no … po 40stce jestem, gwarancja się skończyła i pewne podzespoły mogą przestać działać bez możliwości serwisowania. Trzeba zrozumieć starszego człowieka. Albo ja może najnormalniej w świecie leniwy jestem. W każdym razie nie dotarłem do pokoju po lampki tylko do kompa. No i co sie stało. Ano jazda:) Się posypało, że trzeba mi po 1000 razy powtarzać, że sam nie pomyślę, że można te lampki przecież było na miejsce do szafki odłożyć. Nooo … kurde … w sumie to mogłem. Ale prośba była jasna – odklej lampki. Odkleiłem.

Więc w czym problem? No nie wiem:) No nie lubię wykonywać czynności z musu bo tak akurat trzeba czy wypada. Czynności, na które akurat nie koniecznie mam chęć i niekoniecznie o nich myślę bo przecież o nich nie myślę. Bo myślę o czym innym. Ja po prostu chyba muszę dostawać jasne i proste w przekazie, zrozumiałem dla mnie komunikaty. Spodziewam się takiej KONKRETNEJ PEŁNEJ INSTRUKCJI! Np: Odklej i schowaj lampki. Krótko, zwięźle i wszystko jasne:)

A komentarz mojej żonki. „Czy Wy wszyscy faceci tak macie, czy tylko Ty taki nieogarnięty jesteś?”  No nie wiedziałem co jej odpowiedzieć, to się teraz pytam. Was się pytam.

Naprawdę ciekawy jestem. Ale tak szczerze chłopaki – jak to jest z Wami?
Buuuaaaahhhaaa … dobra … jasne! Już widzę jak się sami zgłaszacie!
Dobra, wróć. Jeszcze raz tylko trochę inaczej.
Dziewczyny – jak to jest z Waszymi facetami?

4 Responses

  1. Aneta pisze:

    Maćku, po tym co przeczytałam, mogę śmiało stwierdzić, że wszyscy faceci tak mają. M<niej lub bardziej, ale wszyscy. Z własnego doświadczenia to wiem, a i w pracy to obserwuję. Z rozmów z koleżankami też do takich wniosków dochodzę. Przykład? Proszę bardzo. Dziecko jadło czekoladę. Wiadomo całe umorusane łącznie z uszami i buzią Proszę Męża, żeby umył dziecku ręce. Co robi Mąż? Myje dziecku ręce. Tylko ręce… No bo przecież kazałam umyć ręce, o buzi nie mówiłam. Albo taka sytuacja: w zlewie pełno naczyń do mycia, prawie wychodzą same ze zlewu. Proszę męża, żeby wyjął i pochował naczynia ze zmywarki (żeby móc przełożyć te ze zlewu – niestety uznałam, że to oczywiste i nie powiedziałam tego głośno) No a on nie pomyślał. No i tak można by bez końca. Nie są to jakieś poważne "wykroczenia" będące zapalnikiem awantur, ale czasami ręce opadają… 😉

    • Maciek pisze:

      Aneta, dzięki za wpis. Ubawiłem się … i … lżej mi:D Chyba zacznę „kompletować” swoje „misje” bo też podejrzewam że jest ich więcej:)

  2. Sylwek pisze:

    Zona wysłała męża informatyka do sklepu, on wraca z sześcioma chlebami.
    Zdziwiona żona:
    – kochanie dlaczego kupiłeś 6 chlebów?
    On: Przecież powiedziałaś: Kup chleb, a jak będa jajka to weź sześć.

Odpowiedz na „AnetaAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *